[Recenzja] Jethro Tull - Heavy Horses


Heavy Horses był już jedenastym albumem albumem wydanym przez Jethro Tull w przeciągu jedenastu lat istnienia zespołu. Zawsze podziwiałem ich za taką niebywałą płodność artystyczną i utrzymanie jakości nagrywanego materiału. Wiadomo, raz było lepiej, a raz gorzej, jednak przyjęło się, że Anderson i spółka poniżej jakiegoś poziomu w latach '70 nie schodzili. Ten album to kolejny przykład tego, że wena w zespole się jeszcze nie wyczerpała



Jest to kontynuacja drogi obranej rok wcześniej na Songs From The Wood, czyli odejście od grania zwyczajnego rocka, nie mówiąc już o rocku progresywnym, i skupienie się na tematyce folkowej. W odróżnieniu od poprzednika, tutaj jest ciężej, energiczniej i zwarciej. Dokładnie tak, jakby konie w zaprzęgu z ciężkimi podkowami ciągnęły wóz.

Heavy Horses nie jest w żadnym stopniu albumem odkrywczym. Przecież to odświeżona idea pomysłu, który został zrealizowany rok temu. Trzyma on wysoki poziom od początku do końca, często pojawiają się melodie godne zapamiętania, a wiele utworów staje się ulubieńcami dla fanów. Jednak w porównaniu z takimi tuzami jak Aqualung czy Thick As A Brick zazwyczaj ten materiał wypada dosyć blado.

Mimo wszystko dzięki swojej skondensowanej treści i dosyć uproszczonym stylu można uznać ten album za kanoniczny w twórczości Jethro Tull. Spotkałem się z osobami, którym nie podobała się konwencja długich suit w wykonaniu zespołu. Jeżeli także należycie do tego grona, to Heavy Horses jest dla was. Mamy tutaj dużo charakterystycznego fletu, skocznych fragmentów czy charyzmatyczny wokal Iana Andersona. Mimo upływu lat i narażenia na zmniejszenie się weny twórczej nadal wszystkie najlepsze cechy, które zespół wypracował przez całą dekadę, zostały zachowane.

Oczywiście nie jest to album bez skazy. Heavy Horses to początek flirtu z bardziej nowoczesnym brzmieniem. Chociaż nowinki techniczne i zafascynowanie elektroniką nie są tak widoczne jak na "A" czy chociażby "Stormwatch", to ogólny wydźwięk płyty uległ zmianie, jednak nie tak bardzo, żeby mogło to w jakikolwiek sposób drażnić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[Recenzja] David Bowie - "Heroes"

Herbie Hancock - przegląd twórczości #1