[Recenzja]Goodpeed You! Black Emperor - F♯A♯∞
Każdy szanujący się fan muzyki alternatywnej, instrumentalnej czy post-rockowej zespół ten zna. Nie każdy jednak wie, że w skład formacji wchodzi aż dziewięciu muzyków. To tak jak drużyna piłkarska, gdzie dwóch zawodników dostało czerwone kartki.
Jeśli Kanadyjczycy byliby drużyną piłkarską, to mimo tego osłabieina, pewnie graliby w ekstraklasie najwybitniejszych zespołów lat '90. Przypuszczam też, że poradziliby sobie nawet bez bramkarza, bo ataków na grupę jest bardzo mało. GY!BE jest powszechnie szanowany, a większość, która usłyszy ich muzykę zostaje przekonana, że nawet na przełomie wieków można nagrywać naprawdę wspaniałe rzeczy.
Debiut zespołu, nie ujmując innym ich dokonaniom, jest uznawany za ich największe dzieło. Ciekawa nazwa, świeże pomysły, oraz atmosfera mroku i tajemnicy - to musiało się udać. Do tego sama tematyka końca świata i apokalipsy na pewno zaciekawiła wielu już na samym wstępie.
Infinity, bo tak potocznie zwany jest ten album, składa się z trzech długich kompozycji, a każda z nich trwa ponad 15 minut. Można by przypuszczać, że instrumentalne utwory, gdzie główną rolę odgrywają gitara i perkusja, mogą szybko nas znużyć. Na szczęście muzycy postanowili urozmaicić swoją muzykę, dodając różne monologi, szumy, odgłosy otoczenia czy inne, niestandardowe dodatki. Za sprawą tego nie jest tak nudno, a wręcz przeciwnie. Jest bardzo klimatycznie, w utworach można doszukiwać się różnych smaczków, przez co do samej muzyki GY!BE chce się wracać.
O ile dwa pierwsze utwory są naprawdę ciekawe, potrafią trzymać nas w napięciu i zaskoczyć jakimś zwrotem akcji, tak utwór trzeci, niestety najdłuższy jest zrobiony nieco na siłę. Szczerze mówiąc nigdy nie mogłem zapamiętać, jak to wszystko się kończy, bo po 30 minutach Providence czułem kompletnie znudzenie, co trochę zaburzało mój ogólny odbiór albumu. Mimo wszystko świetnie mi się F♯A♯∞ słuchało przez niecałą godzinę. To chyba nie jest zły wynik, prawda?
F♯A♯∞ to mimo wszystko album piękny. Piękna jest właśnie w nim ta wizja końca świata. Genialnie jest to opowiedziane, mimo tego, że pod koniec mam już trochę dość, bo ileż można przypatrywać się pustkowiom w doszczętnie zniszczonych miastach? Nie mniej jednak, to jeden z tych albumów, który potrafi nas wprowadzić w inną otchłań, inny świat. Tym cechują się dobre płyty, a taką właśnie jest F♯A♯∞. Koniecznie trzeba go znać, choćby dlatego, by zobaczyć jedną z wizji tego, jak to wszystko co nas otacza się kończy.
F♯A♯∞ to mimo wszystko album piękny. Piękna jest właśnie w nim ta wizja końca świata. Genialnie jest to opowiedziane, mimo tego, że pod koniec mam już trochę dość, bo ileż można przypatrywać się pustkowiom w doszczętnie zniszczonych miastach? Nie mniej jednak, to jeden z tych albumów, który potrafi nas wprowadzić w inną otchłań, inny świat. Tym cechują się dobre płyty, a taką właśnie jest F♯A♯∞. Koniecznie trzeba go znać, choćby dlatego, by zobaczyć jedną z wizji tego, jak to wszystko co nas otacza się kończy.

Komentarze
Prześlij komentarz